Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Spotkania z poezją - Na różne tematy (część 1)

autor: Zofia Anna Pawłowska-Jarosik

Na Reginy imieniny

Na Reginy imieniny zapłonęły jarzębiny.
Złotym liściem się okryły, kolorami przystroiły.
Na Reginy imieniny pająk utkał pajęczyny.
Babie lato je porwało, tu i tam porozwieszało.

Złachmaniały wnet na wietrze, bo jesienne już powietrze.
Na Reginy imieniny namoczone już wikliny
czekają, by je spleciono, koszyczki i kosze zrobiono.
Na Reginy imieniny wybarwiły się jeżyny.
Także jabłka, śliwki, gruszki dojrzewają dla Reniuszki.

Porównanie

A u mojej koleżanki, co rodzinę ma w komplecie,
już od rana połajanki: Kto tak długo w toalecie?
A ja w wannie sobie leżę, pełny relaks, palę świece,
nikt złowieszczo mi nie wróży, że od świecy pożar wzniecę.

A syn mojej koleżanki lubi wieczorne muzyki słuchanie,
krótkie noce, trudne ranki i z bólem głowy wstawanie.
Ja wieczorem na spacerze, choć z godzinkę z moim psem,
po powrocie szklanka mleka i zasypiam twardym snem.

A mąż mojej koleżanki często sypia na kanapie.
Gdy wieczorem piwka więcej, wówczas bardzo mocno chrapie.
U mnie cisza, spokój błogi, słychać jak zegarek tyka,
nic relaksu nie zakłóca, w radiu cichutka muzyka.

Czytam co chcę oraz kiedy, nikt nie sprawdza moich lektur,
aby potem wydać werdykt o mym braku intelektu.
Czasem tylko mnie nachodzą smutne myśli, przyznam szczerze,
kiedy widzę jak rodzina na niedzielnym jest spacerze.

Życie

Życie jest formą istnienia białka.
To czemu mruga zapalona zapałka?
W skurczu przedśmiertnym płomieniem niszczona,
pozornie martwa, jednak ożywiona.

Iskry kochają jak człowiek, z płomieniem być lubią,
a kiedy kiedy rozsypane - po ludzku się gubią.
W lustrze mignie postać, jakże mi znajoma,
a przecież od dawien dawna nie żyje już ona.

Potem kroki nocami, co słyszę w mym domu,
to komu je zawdzięczam - no, ciekawe komu?
Dlaczego w podmuchu wiatru ludzkie głosy słyszę,
a nocne szepty jakże często zakłócają ciszę?

Krople deszczu jak dziecko nieutulone płaczą
i tęsknią za słońcem, choć go nie zobaczą.
A kto czuwa nade mną bym głupstw nie zrobiła?
To jakaś drobina białka, niezbyt dla mnie miła.

Biedni ci, co uparcie w białko tylko wierzą,
bo nie wiedzą co tracą i już się nie dowiedzą.

W moim mieście

W moim mieście jest moja ulica,
na niej drzew czereśniowych szereg,
cztery sklepy, kiosk "RUCH-u", przystanek
i tuż, nieopodal skwerek.

Te drzewa płatkami swych kwiatów sypią jak kalendarze
kartkami już zerwanymi, brzemienność swą niosąc w darze.
Owocem dobrym jak wino i miodem i słońcem pachnącym,
zerwanym na letnim spacerze, ot tak, po prostu niechcący.

Aż dnia któregoś, o świcie, przyszli ludzie z zębami ze stali.
Wyrok śmierci przynieśli ze sobą i zaraz go wykonali.
Jak niegdyś w boju żołnierze, tak ranne drzewa padały
i łzami z owoców ostatnich cichutko na ziemię płakały.

Dla Barbary

Jest taki jeden dobry ktoś wśród wielu, wielu innych ludzi,
co życie kocha bardzo tak i nie ma czasu, by się nudzić.
To dla niej niebo jest błękitne, a na nim ani jednej chmurki.
To dla niej nie jest zbyt pod górkę, a w prost przeciwnie - tylko z górki.

Choć bardzo drobne jest i szczupła, w środku siła niezmierzona,
zawsze gotowa pomóc wszystkim, potrzebujących wziąć w ramiona.

I swoim życiem nam wskazuje, jaką to drogę obrać trzeba -
prostą, uczciwą, religijną i prowadzącą aż do Nieba.
A ja tak czasem myślę sobie, że łask dostaje co niemiara
od swej patronki, co nad nią czuwa. Od dawna Świętej - to Barbara.