tekst: Dariusz Kędzierski (filmowiec, publicysta)
Artykuł pochodzi ze strony Urzędu Miasta Łodzi
Pabianicka to dosyć specyficzna ulica z największych ulic Łodzi. Jej wizerunek taki jaki znamy obecnie zaczął kształtować się dopiero po zakończeniu drugiej wojny światowej. Wcześniej, bo aż do 1906 r. znajdowała się poza granicami miasta. Dopiero kolejne regulacje granic Łodzi doprowadziły do jej całkowitego wchłonięcia. Zanim jeszcze zaczęła kształtować się Łódź przemysłowa obecna Pabianicka stanowiła część istotnego dla miasta traktu prowadzącego do Piotrkowa. Znaczenie Pabianickiej rosło wraz z rozbudową południowych obszarów miasta.
Praktycznie do 1906 r. granica Łodzi kończyła się za rynkiem Leonharda, obecnym placem Niepodległości. Dalej, wzdłuż traktu piotrkowskiego, a właściwie Szosy Pabianickiej, rozciągały się tereny gminy Chojny. Od 1786 r. wielkoobszarowy majątek Chojny należał do Benedykta Górskiego. Kolejnym właścicielem był Franciszek Kamiński, a w połowie XIX wieku właścicielami Chojen stało się sześcioro jego spadkobierców. Od 1866 r. całość majątku objęła jedna ze spadkobierczyń Marianna Rudzka. Rolnictwo stało tu na niskim poziomie. Chłopi przygnieceni ciężarami pańszczyzny tkwili w beznadziei i tak przedstawiał to jeden z korespondentów prasowych w swojej korespondencji:
Na Chojnach jest folwark, dwór i zabudowania gospodarskie, kilka odartych chałup dla służących dworskich ubogi kościółek, dom księdza, i karczma z całej wsi najlepiej wyglądająca. Nie było w Chojnach szkoły, karczma i opilstwo chłopów to cechy szczególne wyróżniające wieś Chojny i stawiające ją przed sąsiednimi Wiskitnem, Zarzewiem i Bedoniem, które również słynęły z pijaństwa.
Prezydent Łodzi Franciszek Traeger wytykał jednak chłopom nieróbstwo i brak chęci poprawy swojego bytu.
Marianna Rudzka popadła w tarapaty finansowe, kiedy mając niespłacone kredyty zmuszona była majątek Chojny sprzedać. W 1874 r. nowymi jego właścicielami stali się Krystian-ojciec i Krystian-syn Krauze, Jan Krauze oraz Jerzy Fiszer. Ci którzy pierwsi weszli w posiadanie ziemi, raczej nie mieli zamiaru jej uprawiać. Dokonywali kolejnych podziałów i dalszej sprzedaży. Ziemia była tu mało urodzajna, występowały za to pokłady gliny, którą przerabiano na cegły. Te z kolei znajdowały nabywców w ciągle rozbudowującym się mieście. W 1882 r. cztery cegielnie prowadzili Wilhelm i Jan Krauze oraz August i Ferdynand Kenigowie. W tamtym okresie, to jest na przełomie XIX i XX wieku, na terenie wyznaczonym przez dzisiejsze granice miasta było trzydzieści pięć punktów przemysłowej eksploatacji gliny. Ziemię od niedawno uwłaszczonej polskiej chłopskiej biedoty wykupywali głównie zamożniejsi przybysze z Niemiec, bądź to w celach spekulacyjnych, bądź dla uruchomienia jakiejś działalności.
W miarę postępującego uprzemysłowienia Łodzi rosły ceny działek, rosło również zainteresowanie nimi. Niewielkie działki pod zabudowę mieszkaniową kupowali głównie robotnicy, kupcy łódzcy i przybysze z innych terenów. Wydzielone tu działki były o wiele tańsze niż te w samym mieście. W ten sposób tworzyło się południowe przedmieście Łodzi, a żywiołowa postępująca wbrew jakimkolwiek zasadom urbanistyki zabudowa miała w przyszłości mieć fatalne skutki dla miasta. O ile na początku swego istnienia Łódź zgodnie z koncepcją Rembielińskiego, rozwijała się logicznie i sposób nieskrępowany pochłaniała i zagospodarowywała przyległe do niej obszary, to w którymś momencie miasto dotarło do tych chaotycznie, w sposób nieplanowany zabudowanych peryferii. Gęsto zaludnione, nędznie zabudowane, pocięte wąskimi, nieskanalizowanymi uliczkami przedmieścia, z jednej strony musiały być przez miasto wchłonięte, a z drugiej były przeszkodą do dalszej planowej rozbudowy Łodzi.
Wróćmy jednak na początek ulicy Pabianickiej. Ta część ulicy, wraz z fragmentem ulicy Rzgowskiej i placem Niepodległości, łączy się z nazwiskiem Ernsta Leonhardta, włókiennika z Saksonii, który przybył do Łodzi w 1877 r. Zakupił on szereg działek w południowej części miasta jak i w przylegającej do granic Łodzi wsi Dąbrowa. Wspólnie z Hilmarem Girbardtem i swoim szwagrem Wilhelmem Woelkerem w 1878 r. uruchomił fabrykę produkującą wyroby wełniane. Wcześniej Woelker i Gibardt prowadzili dom handlowy w Lipsku. Uzyskane z tego tytułu środki postanowili wspólnie z Ernestem Leonhardtem ulokować w Łodzi. Na początku fabryka zatrudniała trzystu robotników. Po przekształceniu jej w 1897 r. w spółkę akcyjną zatrudnienie zwiększono do 1200 osób. W czasie II wojny światowej w tych budynkach fabrycznych funkcjonowały warsztaty lotnicze a po wojnie przędzalnia czesankowa.
Leonhardt był Niemcem i absolutnie, w odróżnieniu od Geyerów czy Grochmanów, nie miał zamiaru się spolonizować. Kiedy w latach 1907-17 pełnił funkcję komendanta łódzkiej straży ogniowej, wprowadził wydawanie komend w języku niemieckim. Antypolskie tendencje zaowocowały odejściem wielu Polaków ze służby. Czynnie udzielał się w rożnych niemieckich towarzystwach oświatowych, muzycznych i sportowych. Po wybuchu I wojny światowej i wkroczeniu wojsk niemieckich do Łodzi, Leonhardt mianowany został zastępcą nadburmistrza. Zmarł nagle w 1917 r. w Lipsku, w czasie załatwiania interesów. Pochowany został w grobowcu na starym cmentarzu ewangelicko-augsburskim.
Najatrakcyjniejszym fragmentem terenów należących do Ernsta Leonhardta jest początkowy fragment ulicy Pabianickiej. Znajduje się tu park, którego najstarsza część, tuż przy samej ulicy, urządzona została w 1888 r. W 1905 r. Leonhardt powiększył powiększył tereny parkowe o zakupiony obszar od ul. Doroty do ul. Bednarskiej. W tej części zbudował dwa domy dla wspólników. W jednym z nich, tuż przed wojną, mieszkał wojewoda łódzki, a w czasie okupacji hitlerowski nadburmistrz Werner Ventzki. Obecnie mieszczą się tutaj domy dziecka.
Urządzeniem tej nowej części parku zajęli się dwaj ogrodnicy, którzy specjalnie dla tego celu zostali sprowadzeni z Niemiec. W parku znajdowały się trzy stawy, z których woda zasilała zakłady Leonhardta. Po przejściu cyklu technologicznego woda wracała do stawów, gdzie była schładzana.
Z rosnących tu roślin na szczególną uwagę zasługiwały różaneczniki oraz bujnie kwitnące, okazałe magnolie. W parku wybudowano też korty tenisowe. Najbardziej reprezentacyjnym budynkiem parku, który za czasów PRL nosił imię komunistycznego działacza Władysława Hibnera, był pałac Leonhardta. Jego projektantem był Ignacy Markiewicz, urodzony w 1825 r. w Rawie Mazowieckiej, absolwent Szkoły Sztuk Pięknych w Warszawie. Przez kilka miesięcy, po śmierci Hilarego Majewskiego, pełnił on obowiązki architekta miejskiego Łodzi. Markiewicz był projektantem wielu łódzkich kamienic. Pałac Leonhardta to trzykondygnacyjna bryła o dosyć efektownej elewacji. Obecnie w budynku ma swoją siedzibę Urząd Stanu Cywilnego Łódź-Górna.
Niejako naturalnym przedłużeniem parku im. W. Hibnera był, znajdujący się po przeciwnej stronie ul. Bednarskiej, park ZUS. Przylegał on bezpośrednio do osiedla, które w latach 1932-35 powstało dla pracowników tej instytucji. W 1994 r. obydwa parki połączono. Obecnie funkcjonują pod wspólną nazwą park im. Legionów.
Skrzyżowanie Pabianickiej z Bednarską związane jest z historią polskiej animacji lalkowej. Tu, w pałacyku, z którego 1939 r. Niemcy usunęli rodzinę Usielskich, przedwojennych producentów win owocowych, przy Bednarskiej 42, i dalej, w kamienicy przy Pabianickiej 34, miało swoją siedzibę Studio Małych Form Filmowych "Se-ma-for". Początki Studia sięgają 1947 r., kiedy to powstał pierwszy film lalkowy w reżyserii Zenona Wasilewskiego Za króla Krakusa. "Se-ma-for" znany jest głównie ze swoich filmów lalkowych takich jak: Miś Uszatek, Przygody misia Colargola, Pingwin Pik-Pok, Opowiadania Muminków. Ale nie tylko, powstały tu również filmy rysunkowe, w tym tak znane seriale jak: Przygody kota Filemona, Zaczarowany ołówek czy Przygód kilka wróbla Ćwirka. Tworzono również filmy eksperymentalne, w tym uhonorowany Oscarem, statuetką Amerykańskiej Akademii Filmowej, film Tango w reżyserii Zbigniewa Rybczyńskiego.
Na przestrzeni lat ze Studiem współpracowali artyści o znanych nazwiskach, reprezentujący różne dziedziny sztuki, śród nich byli: Krzysztof Penderecki, Roman Polański, Krzysztof Komeda, Michał Urbaniak, Janusz Morgenstern, Piotr Trzaskalski, Daniel Szczechura, Zbigniew Rybczyński, Stanisław Lenartowicz czy Piotr Dumała. W sumie w Studiu powstało około 1400 filmów, które zdobyły blisko trzysta nagród. W 1999 r. Studio zostało postawione w stan upadłości. Grupa pracowników, na czele ze Zbigniewem Żmudzkim, postanowiła stworzyć spółkę kontynuującą tradycje dawnego Studia, W ten sposób powstała "Se-ma-for Produkcja Filmowa". Obecnie swoją siedzibę ma on na terenie EC-1. Nowe studio radzi sobie znakomicie. Wśród nagród, które ma w swojej kolekcji, jest również ta najważniejsza, statuetka Oskara, dla najlepszego filmu animowanego za film Piotruś i Wilk.