Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Legenda o pięknej Marysi o rudych włosach

radosna twórczość Klubowiczów :)

Piotr Zygmunt Kołakowski: Nie wiem czy akceptujecie zabawę, którą zamierzam zaproponować i czy będziecie ją kontynuować. No więc, zabawa polega na tym, że rozpoczynam tworzenie legendy o pięknej Marysi, na ktorej cześć Marysin nazwano Marysinem, a wy coś dopisujecie, najlepiej, żeby z sensem, ale niekoniecznie, byleby pasowało i tworzyło historyjkę. Ważne jest, żeby na początku i na końcu był wielokropek (...bla bla bla...). Aha, zastrzegam, że pomysł na zabawę nie zupełnie jest mój. No to zaczynam:

"Dawno, dawno temu, w mieście Ruda Pabianicka żyła sobie piękna Marysia, w której zakochał się majster Joseph od Horaka, o germańskich korzeniach...

Ewa Kmiecik: ...- Mario, jak wyglądasz nocą, jak w dzień... - myślał ciągle nie mogąc skupić się na robocie. Nitki mu się plątały, wzrok miał zamglony, stał przy maszynie i wzdychał...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...a ponieważ pracował w systemie akordowym, majster o germańskich korzeniach...

Ewa Kmiecik: ...systematycznie popadał w tarapaty podczas, gdy Maria...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...zaczęła mieć odczucia ambiwaletne. Jak to bywa w życiu, stanęła na rozdrożu...

Anna Radomska: ...bowiem do jej serca pukało dwóch kandydatów z jednego zakładu tkackiego...

Piotr Zygmunt Kołakowski:...Postanowiła więc...

Ewa Kmiecik: ...błysnąć intelektem i poddać majstra próbie, a ponieważ była stuprocentową Rudzianką z dziada pradziada, to...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...wpadła na chytry pomysł. Wiedziała bowiem, że majster, choć słusznego wzrostu jest człowieczkiem o małym rozumku i postanowiła to wykorzystać. A plan miała godny Słowianki. Celem pięknej Rudzianki stało się wykorzystanie luk w regulaminie pracy w zakładach Horaka, który był na pozór racjonalny. Ale Marysia była nie w ciemię bita i...

Mariusz Czerwiński: ...nawiązując do tradycji Starorudzkiej...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...postarała się o...

Elżbieta Świderska: ...takie skołowanie chłopaka, że...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...majster chcąc nie chcąc musiał tolerować Józka, biednego pomocnika tkackiego, którego Maria darzyła czystą dziewczęcą miłością. Ale majster poszedł po rozum do głowy i po naradzie w gronie majstrów tkackich...

Elżbieta Świderska: ...jakkolwiek mając mały rozumek, wymyślił,....

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...że podczas pełni księżyca uda się o północy na miejscowy cmentarz i...

Anna Radomska ...korzystając z pomocy miejscowej czarownicy...

Piotr Czech: ...zaprosi chłopaka do Jankiewicza "na jednego", a potem...

Anna Radomska ...Co prawda, nie bardzo wiedział jakie będzie to potem, zebrał się jednak, wymknął po cichu i pobiegł na cmentarz...

Elżbieta Świderska: ...Nie wiedział tylko jak pokonać rzekę, która wydawało mu, że się nazywa się Nur czy jakoś tak, ale do pełni księżyca było daleko więc...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...zwolnił kroku, rozejrzał się dookoła i doszedł do wniosku, że Marysia pokocha go jedynie wtedy, gdy zażyje specyfik ze sproszkowanego łożyska nietoperza zabitego przez wiedźmy o północy czasu środkowoeuropejskiego...

Elżbieta Świderska: ...A gdyby i to nie pomogło rzuci się w nurt rzeki Nyr czy Nur, ale tak na niby, aby tylko Marysia dowiedziała się o jego rozpaczliwym kroku i miłości, może wtedy...

Hanka Marconi: ...i może wtedy, zamiast patrzeć w lustro wody i podziwiać swoje odbicie (rzeka była wtedy bardzo czysta), Marysia zobaczyłaby serce swego miłego, kołaczące się w niepokoju i niepewności czy wybranym będzie przez nią...

Mariusz Czerwiński: ...poczciwy i biedny Józek pasający krowy na pobliskiej łące w okolicach Chocianowic, czy też co prawda dość zamożny, jak na warunki starorudzkie Joseph, kandydat o korzeniach germańskich, lecz wykazujący słabość do miejsca zwanego kilkadziesiąt lat później "Lotniczą" i próbujący bezskutecznie dorównać tubylcom o rodowodzie słowiańskim - miłośnikom "siwuchy"...

Anna Radomska ...Zawrócił więc, nie dotarłwszy na cmentarz i kroki swe skierował w stronę rzeczonego przybytku. Liczne towarzystwo raczyło się płynącymi szeroką strugą trunkami, śpiewało i kłóciło...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...Majster o prowienencji germańskiej po zaprawieniu się likierem Goldwasser, ktory wypił w ilościach hurtowych w miejcu, które w czasach PRL-u nosiło nazwę "Lotnicza" wpadł skacowany do kantoru w pobliskiej fabryce Horaka i niby w transie jakimś rzecze:
- Widzę misteria religijne odbywające się ku czci zmarłych przodków w kultowych kręgach dolmenów, menhirów i kromlechów,... Widzę, jak celtyccy kapłani płatają rytualnym nożem ludzkie ciała, składane w ofierze bogom, by kapłanki - druidki mogły spełnić pradawny rytuał wróżb z dymiących wnętrzności człowieka i jego krwi... widzę, jak zabijają oni świętym młotem starców, którzy dożyli już swego wieku... Widzę azteckich kapłanów wyszarpujących serca z piersi, złożonych w ofierze kobiet, dziewcząt i dzieci, obdzierających jeńców ze skóry... widzę sanktuaria bogów spryskane krwią żywych ofiar, wypełnione odpychającą wonią spalonych serc ludzkich... widzę niezliczoną liczbę służebnic bogów. Tylko w jednej świątyni Słońca na jeziorze Titicaca będzie ich 1500... Widzę wspaniałe inkaskie świątynie Słońca zatrudniające wielkie ilości służby i kapłanów, otrzymujących bogate dary od ludu, kasty wodzów i władcy, jak i największą część wojennych łupów... widzę zespół świątyń w Coricancha w Cuzco, które otaczają mury długości 400 m, ozdobione - tak jak i ściany sanktuarium - złotym fryzem... Widzę orgiastyczne misteria, organizowane przez kapłanów greckiego boga winorośli - Dionizosa... widzę króla Mezopotamii, który w święta Nowego Roku musi klęknąć przed obliczem boga Marduka na rozkaz jego najwyższego kapłana. Ten odbiera władcy oznaki władzy, policzkuje go i ciągnie za włosy. A król opowiada pokornie o swej niewinności i miłości do bogów. Widzę... widzę pomroczność jasną... nie... ciemną... nic... ciemność widzę... - I następnie padł jak długi, prosto pod nogi A. Horaka, który...

Anna Radomska ...z niesmakiem w głosie kazał mu opuścić kantor...

Jerzy Andrzej Ciemnoczułowski:

BIM BAM - a teraz przerwa na reklamę:
Sklep Detaliczny
Zakładów Włókienniczych Adolf Horak S.A.w Rudzie Pabianickiej
poleca:
wyroby bawełniane, płócienne, faruchowe, koszulowe oraz
wyroby półwełniane, między innymi alpagę fartuchową i ubraniową.
BIM BAM

Ewa Kmiecik: ... I tak krążył Joseph między łąkami, a "Lotniczą", krążył i w upojeniu powtarzał: Maria, Marynia, Marysia... Natknął się w końcu na stójkowego, który służbowym głosem spytał - Czyj ty? - Marysin - wymamrotał Józek...

Hanka Marconi ...Ha, ha... zaśmiał się policjant nagle rozbawiony... - Nie Marysin tylko Ruda, znaczy chciałem powiedzieć Rudej, bo Marysin to ja żem i basta... A Józek nie zastanawiając się długo wyrwał sztachetę z pobliskiego płotu i jak nie zacznie młynkowac... Piana mu się z ust wytoczyła, a oczy błyskaly złowieszczo. I zaczęło się...

Elżbieta Świderska: ...łomotanie, ale czyja to była stacheta? Z czyjego płotu... Joseph mamrotał i mamrotał - Jam Marysi, jam Marysiny... durch Du..., no i...

Anna Radomska ...odciągnięto go w końcu od policjanta. W głowie Josepha, zamroczonej jeszcze likierem Goldwasser kłębiły się dziwaczne myśli...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...- w końcu uwolnię cierpienie, odreaguję zablokowane napięcie, wszystkie moje stłumione emocje, skrępowane myśli i wyobrażenia, które niby podlegały kontroli mechanizmów obronnych, lecz nie koniecznie...

Elżbieta Świderska: ...Co to było? Mimo małego rozumku i narastającego szumienia w głowie kombinował...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...bo na początku zrodzio się w nim podejrzenie, że jest to kara za grzechy - nie wiadomo tylko czyje i jakie? Joseph zaczyna drążyć, badać i szukać, i powoli odkrywa... samego siebie, swoją przeszłość, a przede wszystkim - swoje Przeznaczenie. Wchodzi, niczym rasowy psychoanalityk, coraz bardziej w głąb siebie, odkrywa nieznane fakty ze swojego życia, kojarzy i uzupełnia brakujące elementy tej łamigłówki - przecież jest w tym mistrzem! A potem ujrzał jak do do pomieszczenia w cegielni Augustina, gdzie leżał na barłogu przyniesiony nie wiadomo przez kogo wpadła piękna Marysia i zaśpiewała:

Co za grzywa!
Strach porywa!
I paznokcie - na dwa łokcie!
Coś pół konia - coś pół kota.
Jak się zowie ta brzydota?
Ta brzydota Joseph vel Józek się zowie
co Horakowi psuje zdrowie.
Przez rok nie dał pokojowej
strzyc paznokci, czesać głowy,
toteż postać dzisiaj zbrzydłą,
gdy ukaże na Staszica ulicy
zaraz krzyczą ulicznicy:
"Jozek, verfluchte Józek",
Majster straszydło!

Anna Radomska ...Chciał wrzasnąć...

Mariusz Czerwiński: ... i wtedy się obudził, a nad łóżkiem ujrzał twarz Joschki Schulz'a, swego serdecznego Kamerade, który zatroskany wielce wyciągnął zza pazuchy pękatą butelczynę i napełniając pospiesznie dwie literatki cedził przez zęby: - Niedobrze, niedobrze - tylko schnaps w ilościach słowiańskich może uratować człowieka. Inaczej nawet Bismarck mu nie pomoże...

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...Ale żaden Horak, żaden Schultz nie byli w stanie zniwelować tego, co Rudzianie germańskiej prowienencji nazywali staroniemieckim eufemizmem WELTSCHMERZEN, czyli w języku Norwida - BÓLEM ISTNIENIA...

Mariusz Czerwiński: ...Tymczasem Marysia została przyrzeczona paniczowi z rodu zubożałej szlachty, w której nie było mezaliansowych zabobonów, a niepocieszonego majstra o korzeniach germańskich czekała jeszcze długa oraz wielolitrażowa "schnaps-terapia" prowadzona w okolicznym wyszynku. Majster coraz bardziej odzwyczajał się od Marysi i jakkolwiek zawód miłosny spowodował, że początkowo na każdego schnapsa przypadało po kilkanaście mamrotów "jam marysin", to "schnaps-terapia" poskutkowała.

Miejsce, w którym znajdował się wyszynk dało początek nazwaniu okolicy "Marysinem", będącym centralną częścią okolicy nazwanej przez tubylców "Rudą". Wprawdzie ówczesnej władzy nazwa ta nie spodobała się, lecz w obawie przed podsycaniem nastrojów rewolucyjnych w 1905 roku władza zaakceptowała (chwilowo) wolę ludu. Nowa władza w 1918 roku wykazała zrozumienie dla tradycji i uszanowała wolę ludu, a ponieważ Ruda znalazła się na trakcie do Pabianic nazwano ją Rudą Pabianicką.

Piotr Zygmunt Kołakowski: ...Majster niestety zapił się na śmierć i jego duch nie pozwala do dzisiaj wejść do lochów pod dawną restauracją Lotniczą, a jeżeli ktoś by się poważył, to na tę okoliczność ma große Überraschung dla takiego śmiałka, polegającą na...

Od redakcji: Jak widać, powyższa historia jest mocno zagmatwana, nie wiadomo też na czym ma polegać owa große Überraschung, być może ktoś z naszych Czytelników jest w posiadaniu informacji, które w sposób znaczący przyczyniłyby się do wyjaśnienia tych dziwnych wypadków. W takim razie prosimy o kontakt. Skrzynka mejlowa jest otwarta dzień i noc, tak, że można do niej wrzucać również inne legendy związane z Rudą, o ile Czytelnicy zechcą się z nami podzielić.