Artykuł ze strony URZĘDU MIASTA ŁODZI, opracowali: Andrzej Janecki, Tomasz Walczak
Można powiedzieć, że właściwie tylko Ner jest łódzką rzeką z prawdziwego zdarzenia. Nie jest to strumień, ani niewielki ciek wodny, płynący przez kilka czy kilkanaście kilometrów, ale właśnie rzeka o długości 134 kilometrów w istotny sposób zasilająca Wartę.
Źródła Neru znajdują się w pobliżu Mileszek. Zaraz potem Ner opuszcza granice miasta by wrócić w okolicach ul. Zastawnej i utworzyć cenione przez łodzian jako miejsce rekreacji - Stawy Stefańskiego. Później płynie przez Rudę Pabianicką i Chocianowice. Wody są tam na tyle czyste, że jeszcze niedawno znajdowali się ochotnicy zażywający kąpieli. Dramatyczne problemy rozpoczynały się za Lublinkiem. Przez dziesiątki lat przez niewielką oczyszczalnię spływały tutaj ścieki z całej Łodzi. Tylko wstępnie oczyszczona brunatna maź w tempie 3 metrów sześc. na sekundę wpływała do rzeki. Ner obumarł, a jego nazwa dla mieszkańców podłódzkich gmin stała się synonimem "smródki". Łatwo sobie wyobrazić, jakie miało to konsekwencje dla roślinności, ryb i ptaków. Problem był tym większy, że dolina Neru i dolina Warty, które stanowią część Pradoliny Warszawsko-Berlińskej są unikatowymi w skali europejskiej ostojami ptactwa.
Pracująca pełną mocą od 2006 roku Grupowa Oczyszczalnia Ścieków przejmująca nieczystości z całej aglomeracji w istotny sposób zmieniła sytuację. Z Nerem nie łączy się już rzeka ścieków, ale podczyszczona woda bez nadmiaru azotu i fosforu, czyli pierwiastków, które odpowiadają za najgorsze zatrucia wody.
Podmokłe łąki nadnerzańskie stanowiły znakomity teren do lęgów ptactwa wodnego i ostaje dla migrujących ptaków. Stada gęsi zawsze można było spotkać prawie na całej długości rzeki, ale z racji zanieczyszczeń wody i braku możliwości samooczyszczenia środowisko stale ulegało degradacji. Natleniona woda, która wypływa z GOŚ daje szansę życia biologicznego i poprawia możliwości samooczyszczenia rzeki. Szczególnie cenny przyrodniczo jest bieg Neru pomiędzy Łęczycą a Dąbiem. Został uznany za ostoję ptaków o randze europejskiej (IBA PL079). Gniazdują tam stałe: rycyki, czajki, krwawodzioby, kuliki wielkie, błotniaki i derkacze. Zupełnie niedawno pojawiły się tam wodniczki - niewielkie ptaki śpiewające przypominające skowronka. To rzadki i zagrożony wyginięciem gatunek.
W Polsce gniazduje jeszcze nad Biebrzą i w Zachodniopomorskiem u ujścia Odry. Wodniczki znad Neru mogą łączyć obie populacje. Jest prawie pewne, że ten niewielki ptak mający wyjątkowe wymagania środowiskowe nie pojawiłby się w tym rejonie, gdyby łódzkie ścieki nadal płynęły Nerem. Tadeusz Musiał z Ogólnpolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków niejednokrotnie widywał ptaki wodno-błotne, które żerowały bezpośrednio w nurcie rzeki co jest wyraźnym wskaźnikiem poprawy jakości wody. Przyrodnicy określający zagrożenia dla ptaków nie wymieniają zanieczyszczenia wody, ale meliorację i pogłębianie rzeki, które ograniczą strefy zalewowe a tym samym uniemożliwiają lęgi wodnego ptactwa. To samo mówią wędkarze. Odkąd Łódź przestała być trucicielem rzeki pojawiły się tam ryby: okonie, płocie, leszcze i nawet szczupaki. Na szczęście co raz więcej rolników decyduje się na przytąpienie do programów rolnośrodowiskowych, które przewidują dopłaty za odpowiednie dla ptaków wykorzystywanie użytków zielonych.
W dolinie Neru gniazdują wodniczki, cyranki, błotniaki stawowe i łąkowe, rybitwy czarne i białowąse, rycyki, perkozy, zauszniki, bociany, derkacze, śmieszki i czajki. Mokradła pod Dąbiem porównywane są do słynnej ostoi ptaków nad Biebrzą.
Łódź dla ochrony wód Neru zrobiła bardzo wiele. Wszystkie ścieki komunalne są oczyszczone i spływają do niewielkiej rzeki, która jest teraz ostoją ptaków o randze europejskiej. Miasto przestało być trucicielem i są tego rezultaty. Być może symbolem Neru stanie się mały śpiewający ptak - wodniczka, który znalazł, jak się okazało, właśnie tutaj swoje miejsce.
Fotografia tytułowa: Małgorzata Cyrańska