Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Piloci z Lublinka

opracowano na podstawie informacji zebranych przez Klubowiczów

Dzień 28 sierpnia jest obecnie obchodzony jako Święto Lotnictwa Polskiego. Ta data nie jest przypadkowa. Upamiętnia bowiem wielki sukces Polskich skrzydeł.

W kwietniu 1932 por. pil. Franciszek Żwirko został zakwalifikowany przez komisję Aeroklubu Rzeczypospolitej Polskiej do reprezentowania Polski w zawodach samolotów turystycznych Challenge 1932. Jako drugiego członka załogi wybrał inż. Stanisława Wigurę. W zawodach rozegranych w dniach 20-28 sierpnia 1932, załoga Żwirko i Wigura, na samolocie RWD-6, którego jednym z konstruktorów był Wigura zajęła pierwsze miejsce, wygrywając z uważanymi za faworytów załogami niemieckimi oraz reprezentacjami z pozostałych krajów i przynosząc wielki sukces polskiemu lotnictwu, będący wspólnym osiągnięciem pilota i konstruktora.

Stanisław Jakub Skarżyński

Przy okazji należy przypomnieć związki Franciszka Żwirki z Łodzią. W okresie od maja do września 1930 r. pełnił on funkcję komendanta Przysposobienia Wojskowego Lotniczego na lotnisku Lublinek w Łodzi. Na polecenie członka Komisji Lotnictwa Sportowego z ramienia MSWojsk., kpt. pil. Stanisława Skarżyńskiego, od podstaw zorganizował obóz szkoleniowy dla kandydatów na pilotów z całej Polski. Dwa cykle szkoleń zakończyły się sukcesem, spod opieki Franciszka Żwirki, do macierzystych aeroklubów powróciło kilkudziesięciu pilotów, o nieprzeciętnych umiejętnościach. Wielu z nich podczas II Wojny Światowej walczyło z niemieckim lotnictwem, najpierw na polskim niebie, a następnie poza krajem, przede wszystkim w Wielkiej Brytanii, gdzie zasłynęli odwagą i skutecznością. To właśnie o nich, sir Winston Churchill, premier rządu brytyjskiego powiedział: "Jeszcze nigdy, tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym."

Franciszek Żwirko nie był Rudzianinem, ale z Rudy pochodziło lub było z nią związanych kilku innych znanych pilotów np. Henryk Pietrzak. Urodził się 6 marca 1914 r., zmarł 28 stycznia 1990 w Wielkiej Brytanii. Był pilotem wojskowym, asem myśliwskim II wojny światowej.

Służbę w lotnictwie rozpoczął podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej w 4 Pułku Lotniczym w Toruniu, gdzie latał jako pilot w 114 Eskadrze Myśliwskiej. Następnie został instruktorem w Centrum Wyszkolenia Lotnictwa w Dęblinie.

We wrześniu 1939 r. został ewakuowany do Rumunii, skąd przedostał się do Francji, gdzie został powołany do odtwarzanego lotnictwa polskiego. W czerwcu 1940 r. walczył w składzie Groupe de Chasse III/9 (Grupa Pościgowa III/9) w rejonie Lyonu. Po klęsce Francji, poprzez Afrykę północną przedostał się do Wielkiej Brytanii. Po przeszkoleniu latał w dywizjonie 306, w którym 16 sierpnia 1941 r. uzyskał swoje pierwsze zestrzelenie (Bf-109) a kolejny samolot uszkodził. 1 czerwca został promowany na stopień oficerski. Od 15 listopada do 9 grudnia 1942 r. był pilotem doświadczalnym w Aircraft and Armament Experimental Establishment (Ośrodek Doświadczalny. Do latania bojowego powrócił w dywizjonie 306, w którym 31 grudnia 1942 r. zaliczono zestrzelenie FW-190 uznane za 500 zwycięstwo polskich pilotów w trakcie wojny.

Lasek przy Rudzkiej

Od 5 maja do 23 listopada był instruktorem pilotażu najpierw w 58 OTU, potem w 61 OTU. Powróciwszy ponownie do dywizjonu 306, 7 czerwca 1944 uzyskał zestrzelenie dwóch samolotów FW-190 oraz jednego Bf-109 prawdopodobnie zestrzelonego. 25 czerwca 1944 r. został przeniesiony do dywizjonu 315, gdzie objął dowództwo eskadry A. Swój drugi wielki dzień Pietrzak miał 18 sierpnia 1944 r., kiedy to w okolicach Beauvais zestrzelił na pewno 3 samoloty FW-190 w tym jeden zespołowo. 31 października został przeniesiony do sztabu Dowództwa Sił Powietrznych. 22 maja 1945 r. otrzymał przydział do dowództwa 2 Skrzydła Myśliwskiego, zaś 16 lipca otrzymał stanowisko dowódcy dywizjonu 309.

Henryk Pietrzak był wynalazcą lub współwynalazcą sposobu niszczenia rakiet V1, polegającego na wytrącaniu bomby z równowagi i doprowadzeniu do jej samounicestwienia przed założonym celem. W praktyce wyglądało to tak, że pilot myśliwca doganiał pocisk, zrównywał się z nim i podważał skrzydłem swojego samolotu jego skrzydło, powodując upadek i przedwczesną eksplozję. Wiele pocisków w ten sposób nie dolatywało do Londynu. Pietrzakowi zaliczono strącenie 5 pocisków V1.

Po wojnie, po rozwiązaniu dywizjonu 309 i demobilizacji Henryk Pietrzak pozostał w Wielkiej Brytanii. Jego postać przewija się w literaturze dotyczącej Bitwy o Anglię.

Jerzy Świderski syn Stefana, w swoich "W Zapiskach z Życia" tak wspomina:

"W porze zimowej mnie pochłaniała jazda na łyżwach. Zacząłem jeździć mając 7 lat to też co roku szło mi to lepiej. Mając 15 lat jeździłem dobrze figurowo. Wzory brałem od łódzkich sportowców, którzy przyjeżdżali na nasze stawy trenować. Do grupy zapalonych łyżwiarzy należeli prócz mnie Janek i Stasiek Lapetowie, Heniek Pietrzak i Jadzia Idzikowska. Tę piątkę o każdej porze dnia wolnego mogło się zastać na lodzie.

Wspomniany tutaj Heniek Pietrzak, mój najbliższy sąsiad, zawsze był przy piłce i przy łyżwach. Skończył kurs lotnictwa na Lublinku pod kierunkiem samego wielkiego pilota Żwirki.

W czasie II wojny Światowej Heniek znalazł się w Anglii, gdzie chwalebnie brał czynny udział w obronie Londynu. Ożeniony z Angielką mieszka w Anglii i z powodzeniem prowadzi farmę hodowlaną."

Komendantem przedwojennego Lublinka był kapitan pilot Franciszek Witakowski. Jak wielu polskich pilotów, po klęsce wrześniowej trafił do Wielkiej Brytanii, gdzie walczył w polskim dywizjonie. Awansowany do stopnia majora. Nie doczekał jednak, niestety, końca wojny. Zginął śmiercią lotnika. Nocą, 6 czerwca 1942 r. podczas dużego nocnego nalotu RAF na Essen, jego Wellington Z1467 został zestrzelony przez nocnego myśliwca nad holenderskim wybrzeżem. Zginęli z nim wszyscy członkowie jego załogi: J. Danik, A. Kułakowski, S.M. Lewkowicz, F.J. Lukasik i Z. Nogaj. Zostali pochowani początkowo w pobliżu Slootdorp a w 1947 r. przeniesieni na brytyjski cmentarz wojskowy "Huisduinen Cemetery" koło Den Helder, w Holandii.

Kapitana Witakowskiego tak wspomina kapitan S. Skarżyński, który po swoim wspaniałym przelocie przez Atlantyk na RWD-5 wracał do Polski i pierwszym lotniskiem, na którym wylądował był Lublinek:

"Wylądowałem na lotnisku w Łodzi o godz. 16.05 i zdziwiły mnie zupełne pustki. Pytam szeregowca, który zbliżył się do samolotu - czy jest kto z Warszawy? - Nikogo. Kapitan Witakowski, komendant obozu i ośrodka PW Lotniczego i p. Woźnicki, sekretarz LOPP-u, na wyścigach (pewno w Rudzie:)... - przyp.red.)"

Podczas Kampanii Wrześniowej w 1939 r., na Lublinku stacjonowała 66 Eskadra Obserwacyjna - jednostka Armii "Łódź" Dowódcą był kapitan obs. Albert Kubieniec. Wyposażeniem jednostki było: 7 samolotów obserwacyjnych Lublin R-XIIID oraz 2 samoloty łącznikowe RWD-8. Na Lublinku stacjonowała również 63 Eskadra Obserwacyjna, pod dowództwem kapitan obs. Jana Haręźlaka. Jednostka wyposażona była w 7 samolotów obserwacyjnych RWD-14b Czapla oraz 2 samoloty łącznikowe RWD-8.

Fotografie udostępnione przez Zbigniewa Okruszka