Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Obóz jeniecki przy ul. Odrzańskiej

wg M. Budziarka "Obozy jenieckie (w świetle akt Okręgowej komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Łodzi) w pracy "Obozy hitlerowski w Łodzi" pod redakcją A. Głowackiego i S. Aleksandrowicza, Łódź 1998 (skrót)

Latem 1941 r. utworzono obóz dla sowieckich jeńców wojennych zwany w skrócie Stalag Luft 2. Usytuowano go pomiędzy dzisiejszymi ulicami: Zuchów, Odrzańską, Sobieskiego i Retmańską. Składał się z swóch części: przeznaczonej dla jeńców oraz mieszczącej administrację obozową, komendanturę i kwatery dla załog nadzorującej teren. Około 20 baraków ogrodzonych było podwójnym płotem z drutu kolczastego i zabezpieczone zasiekami pomiędzy tym ogrodzeniem. Wieżyczki strażnicze były zaopatrzone w karabiny maszynowe i reflektory. Obozu pilnowali żołnierze Wehrmahtu.

Pierwsze transporty jeńców sowieckich przyjechały tu jeszcze w 1941 r. Obóz istniał nieprzerwanie do stycznia 1945 r. W momencie wyzwolenia Łodzi przez wojska sowieckie znajdowało się w nim około 120 jeńców.

Nie udało się ustalić składu osobowego załogi, kto był komendantem, ani komu obóz podlegał.

Ze zgromadzonych materiałów wynika, że w połowie 1944 r. hitlerowcy zorganizowali w Rudzie Pabianickiej obóz dla polskiej ludności cywilnej. Powstał on w bezpośrednim sąsiedztwie Stalagu Luft 2. Osadzono w nim kilkuset więźniów (kobiet i mężczyzn) z karnego obozu w Sikawie. Był pilnowany przez jednostki Wehrmahtu.

Jesienią 1944 r. utworzono trzeci sektor dla jeńców z Powstania Warszawskiego. W tymże samym czasie powstał również czwarty sektor dla więźniów narodowości ukraińskiej (mężczyzn i kobiet).

Warunki bytowania w obozie Stalag Luft 2 były skrajnie złe. Naziści w bestialski sposób odnosili się do jeńców sowieckich. Według zeznań świadków (jeńcy) "Podobni do szkieletów, nosili łachmany i ciągle dawali znać, że są głodni i proszą o cokolwiek do jedzenia. W obozie panowała duża śmiertelność i nie było dnia, żeby nie wywożono z obozu od 10 do 12 zwłok." Podobno wywożono je również do lasu tuszyńskiego. Według innego śwadka zwłoki zmarłych ("wychudłe ludzkie piszczele") wywożono poza obóz i chowano najprawdopodobniej w brzozowym lasku za obozemlub pod wzgórzem zwanym Chachułami. Niektórzy świadkowie zeznawali, że zmarłych grzebano na polu należącym do Władysława Piecha (ekshumowano ich po wojnie). Inny jeszcze świadek twierdzi, że zwłoki zmarłych załadowane na samochód ciężarowy przewożono wczesnym rankiem na cmentarz prawosłąwny przy ul. Telefonicznej na Dołach. Zeznający pracownik cmentarza mówił, że przykrywał ich twarze gazetami, a później jak Niemcy zezwolili, papierem pakowym, bo nie mógł sypać ziemi na ich odkryte twarze, wprost na otwarte, przerażone oczy. Ilu jeńców sowieckich pochowano na Dołach nie wiadomo, gdyż nie zachowały się żadne spisy. Szacunkowo było to kilkuset zmarłych.

Podejmowane próby ujawnienia zbrodni na terenie Stalagu Luft 2 nie doprowadziły do jednoznacznych wniosków. Śledztwo wykazało tylko, że więźniowie byli bardzo źle traktowani, bici, a w obozie panował głód. Stwiedzono, że bardzo często z terenu obozu docierały krzyki i odgłosy wystrzałów. Rodzi to podejrzenia, że rozstrzeliwano tam jeńców. Za przyjęciem faktu zbrodni przemawia również odkrycie po wojnie na terenie obozu zbiorowych mogił niezidentyfikowanych ofiar. Próby uzyskania bliszych danych o ich śmierci nie powiodły się. Nie było także możliwe ustalenie kto i kiedy przeprowadzał ekshumacje tych zwłok, jak była ich liczba i czy nastąpiła identyfikacja.

Ścisła izolacja obozu i brak jakichkolwiek możliwości kontaktowania się ludności polskiej z jencami utrudniały lub wręcz uniemożliwiały pozyskanie zeznań świadków tamtych wydarzeń.

Więźniowie z obozu Stalag Luft 2 zatrudniani byli do pracy między innymi w gospodarstwie rolnym nieopodal obozu, w rejonie lotniska Lublinek, w fabryce Geyera, a także na terenie obozu. Być może pracowali również przy budowie węzła kolejowego na Olechowie.

Okoliczna ludność starala się iść z pomocą Sowietom, znajdującym się w obozie Stalag Luft 2. Przynoszono im przede wszystkim chleb. Zanotowano przypadek (może było ich więcej) jak bez ostrzeżenia zabito kobietę, pragnącą podać chleb jeńcom. Inne osoby były skazane przez Sondrgericht (sąd doraźny) na długoletnie wyroki w karnych więzieniach za podawanie jeńcom papierosów, czy też przekazywanie im informacji o sytuacji za drutami.

Komentarze klubowiczów

Piotr Zygmunt Kołakowski: Moja babcia w czasie wojny pracowała jako sprzedawczyni w cukierni pana Cereckiego. Pan Ryszard piekł maleńkie chlebki, takie na jeden kęs. Mój ojciec i ciotka podawali te chlebki pędzonym jeńcom. Eskortujący przymykali oczy na dzieci w przeciwieństwie do usiłujących to samo uczynić dorosłych. Ojciec wielokrotnie mi snuł takie opowieści i pokazywał miejsca, w których to się działo.

Na Lublinku był też Dulag Luft (Duchgangslager für kriegsgefangene Luftwaffenangehörige - obóz przejściowy dla lotników należący do Luftwaffe). Kiedyś przytaczałem relację jeńca angielskiego, który miał jakiś związek z poligonem doświadczalnym samolotów Spitfire. O ile pamiętam - przebywał w obozie krótko. Lotnik ten był później gubernatorem na jakiejś angielskiej wyspie (Jersey czy White???)

Zbigniew Okruszek: Też natknąłem się na takiego delikwenta. C.E.S. Lockett. Tyle, że on przebywał jednak w Stalag Luft 2. Po wojnie w 1949 r. był attache lotniczym w Warszawie. Po wyjściu z wojska został na Jersey armatorem statku i agentem Lloyd'sa przy okazji pełniąc również rolę konsula Niemiec na Jersey i Guernsey. Zginął w wypadku lotniczym.

Piotr Zygmunt Kołakowski: Faktycznie, trochę pokręciłem... Ale kiedyś przeglądałem archiwum Wehrmachtu albo Luftwaffe i była tam informacja, że przy Stalagu Luft 2 przez krótki czas był Dulag. Potem go przeniesiono razem z personelem, zdaje się do Frankfurtu(?). Ale nie upieram się, bo nie mogę znaleźć tej strony (o ile pamiętam wchodziłem na niemieckie i austriackie Google).

Zbigniew Okruszek: Dzieje obozu przy Odrzańskiej są w dalszym ciągu niejasne. Niedawno wyczytałem, że pierwszymi "lokatorami", po wybudowaniu obozu byli jeńcy francuscy, a Rosjanie trafili tutaj dopiero w lutym 1942 r. i dopiero od tej daty był to Stalag Luft 2. Lockett był w obozie w sierpniu - wrześniu 1941. Wtedy mógł to być jeszcze obóz przejściowy dla aliantów, a w biogramie Locketta wstawiono nazwę używaną później. Diabli wiedzą....

Piotr Zygmunt Kołakowski: Faktycznie. O innych obozach jest stosunkowo dużo w sieci, a o Stalag Luft 2 - nic nie ma. Może wejść na strony rosyjskie? Smiersz i NKWD na pewno mieli temat rozpracowany. Może "Memoriał"?

Piotr Czech: Szukałem - nic nie udało mi się znaleźć...