Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej

.

rudzka czytelnia

Dzień wyboru Jana Pawła II

wspomnienia Klubowiczów

Maciej Tarnowski: W październiku 1978 roku został na konklawe wybrany Karol Wojtyła na papieźa. Ówczesny ustrój polityczny nie przewidywał dostarczania tego typu informacji narodowi. O 19:30 nastąpiła spora konsternacja. Ludzie w studiu byli mocno zakłopotani. Program wtedy prowadził Andrzej Kozera. Nie miał pojęcia jak to powiedzieć. Przełknąl ślinę i wzruszony z obłąkanymi oczami powiedział jedynie "mamy papieża, został nim Karol Wojtyła..."

Coś się wtedy zmieniło. W ludziach, rodzinach, domach. Jakaś nadzieja w nas wstapiła, oczekiwanie na zmiany... Nawet teraz, po tylu latach, bardzo wzrusza scena, kiedy na balkon Bazyliki Św. Piotra wyszedł ksiądz z krzyżem, potem kilku dostojników kościelnych, wygłoszona została formuła prezentacyjna, a potem pojawił się nasz Papież...

Piotr Zygmunt Kołakowski: 16 października 1978 roku, to była środa. We wtorek słuchałem RWE - mowa była o konklawe, prezentowano kandydatów. Karol Wojtyła wymieniany był na końcu, raczej jako opcja mało prawdopodobna, mimo że "na pewno byśmy sobie tego życzyli". A następnego dnia był w prasie lapidarny komunikat... A w poniedziałek, jak już minęła pierwsza euforia, miałem zajęcia w Studium Wojskowym PŁ. Pamiętam, że obserwowałem przez okno leniwie poruszające się wskazówki zegara na wieży katedry. Padał wtedy mokry śnieg. Mieliśmy jakieś nudne zajęcia z obrony pchem... Siedziałem w pierwszej ławce. Zakończyłem akurat ćwiczenie i zaczął ze mną rozmawiać prowadzący zajęcia - major Fidos. Rozmowa zeszła na najbardziej interesujący Polaków temat - wybór Papieża. Z rozmowy wynikało, że major Fidos był systematycznym słuchaczem radia RWE. Nagle powiedział, że za kilka lat komuna padnie, bo Breżniew jest starcem, w Polsce coraz większe znaczenie ma KOR itd, itp. Nie bardzo wiedziałem, jak zareagować. Major zauważył moje zakłopotanie i dał mi do zrozumienia, że zdradziłem się z faktu słuchania RWE... Zacząłem czuć się trochę nieswojo i nie bardzo wiedziałem, czym się zdradziłem. Traf chciał, że spotkałem go po zarejestrowaniu "Solidarności". Major, już w cywilu, sobie mnie przypomniał (!) i powiedział: "A co, nie mówiłem!?". Zawsze 16 października sobie to przypominam...

Andrzej Matusiak: Tak, to był dzień wielkiej euforii i radości w naszych domach. Dla mnie zawsze Karol Wojtyła był i pozostaje WIELKI. Widzialem Go przejezdzajacego "papamobilem" w ul.Kosciuszki, w Kaliszu - 50 m od mego domu. Mieszkancy tej ulicy nie mieli jednak prawa otworzenia okna. SB-cja szalała. Potem był chyba najsmutniejszy dzień w moim życiu, ale uznałem Go za TOTUS TUUS.

Ireneusz Szmyt: Ja o wyborze kardynała Wojtyły na papieża dowiedziałem się w pociągu. Jechaliśmy do Budapesztu na handelek (robiła to tym czasie większość Polaków). Nagle ktoś krzyknął "Polak został papieżem!" Ktoś inny - "niemożliwe", a jeszcze ktoś - "ale który?". To, że Polak zostanie papieżem, było tak mało prawdopodobne, że ludzie nie byli zorientowani, który z kardynałów bierze udział w konklawe. Ale po chwili zapanowała taka euforia i taka duma... Ludzie zaczęli śpiewać "Jeszcze Polska nie zginęła...", a serce chciało pęknąć z radości...!

Marzena Kubiak: Pamiętam ten dzień, choć byłam wtedy dzieckiem. Poszłam pod Horaka po mamę, wracała z popołudniowej zmiany, Ona, będąc w pracy wiedziała wcześniej i mi powiedziała.

Andrzej Matusiak: Ja dowiedziałem się w domu, z TV chyba? Pamiętam biały dym, a potem... Habemus Papam... cardinale Wojtyła... Cała rodzinka płakała jak bobry.

Elżbieta Świderska Po przeczytaniu poprzednich wypowiedzi, tak jak wtedy przeszły mnie dreszcze. Chyba wszyscy pamiętamy ten Dzień! Dowiedziałam się z radia w domu, emocje były trudne do opisania, bo i łzy i dreszcze i ogromna radość i duma... O nadziei wtedy nie myślałam. Potem rzuciłam się do telefonu - niestety wszystkie były "zajęte".
J.Słowacki napisał:... "Więc oto idzie-Papież Słowiański, Ludowy brat..."
A Wielogłowski... "Trzy świata rzeki dadzą trzy korony Pomazańcowi z Krakowa"
i nawet Konstanty Ildefons - pisał... "nowe papiestwo jak dąb się rozłoży przy polskim dębie."

Piotr Czech: W moim przypadku też dowiedziałem się z TV - też podczas "imprezki" imieninowej u jednego z kolegów. Cieszyliśmy się bardzo, ale też jakiś niepokój odczuwaliśmy. Jakaś przepowiednia (Nostradamusa?) o "ostatnim białym Papieżu" - Polaku właśnie i rychłym "końcu świata"...stawała się bardziej prawdopodobna...

Danuta Ignasiak: A ja dowiedziałam się będąc w domu i karmiąc piersią mojego dwumiesięcznego synka.

Piotr Zygmunt Kołakowski: W każdym razie kardynałowie wykazali się niesamowitym wyczuciem chwili. To był najlepszy okres na obalenie komunizmu. Pytanie tylko, czy w efekcie Zachodowi to się opłaciło. Doradcą do spraw bezpieczeństwa prezydenta USA Cartera był Zbigniew Brzeziński. W ZSRR dogorywał Breżniew, za chwilę bardzo prawdopodobna była walka o sukcesję. A w dodatku zaczynał się tam kryzys spowodowany brakiem odpowiedzi na program Gwiezdnych Wojen. Talibowie jeszcze nie podnosili głów...