wspomnienia Klubowiczów
Wielu z naszych nauczycieli zapamietaliśmy, jako osoby pełne ciepła i oddania pracy i dzieciom.
Jerzy Andrzej Ciemnoczułowski: Zauważyłem, że z kierunku na Tuszyn pochodziła większość naszych nauczycieli. Pani Kuczewska mieszkała w okolicach następnego przystanku za zegarem. Była moja pierwszą wychowawczynią w SP 126. Pani Krawczyńska, mieszkająca już w Tuszynie, to druga wychowawczyni w SP 126, po reorganizacji związanej z utworzeniem SP 148.
Piotr Czech: Pani Kuczewska to też moja i Krysi Wolańskiej ulubiona wychowawczyni ze 126-tej. Jakiś czas temu przejeżdżaliśmy z Krysią ul. Rudzką i zatrzymaliśmy się przy domu, gdzie mieszkała p. Kuczewska. Od obecnej właścicielki tego domu dostaliśmy numer telefonu do córki naszej nauczycielki. Córka p. Kuczewskiej, już leciwa dziś pani, bardzo ucieszyła się, że ktoś pamięta jej Mamę i ciepło ją wspomina. Moją pierwszą "Panią" była pani Patyk, która później opuściła SP 126 i przeszła do nowoutworzonej SP 148. Miło ją wspominam. Pani Krawczyńska uczyła mnie języka polskiego chyba od V lub VI klasy. Ciepło wspominam też: panią Świtalską, panią Kłys, pana dyrektora Ogłozę, pana Jurka...
Piotr Zygmunt Kołakowski: Pani Kuczewska uczyła mojego Ojca na tajnych kompletach, w prywatnym domu na Starogardzkiej. A ja w SP 126 miałem z Nią zajęcia w świetlicy. Czasami przychodziła też na zastępstwa.
Zbigniew Simiński: Kiedy rozpoczynałem edukację był rok 1948. W SP 126 kierownikiem był pan Jan Suczyński. Pierwszą moją wychowawczynią była pani Fudalej, kochana przez dzieci, następnie pani Kuczyńska. Fizyki uczyła pani Świtalska, histori pani Wierzbowska, matematyki i niemieckiego pani Maślikowska. W moich wspomnieniach wszyscy są tacy jak byli wtedy, kiedy byłem dzieckiem, ale wiem, że są już po drugiej stronie... Kiedy byłem w 6-tej klasie, w szkole pojawiła się nowa nauczycielka, szczuplutka, filigranowa, niewiele starsza od nas. Była to wspomniana przez Piotra pani Patyk. To był rok 1953 lub 1954... Jak ten czas leci...
Zbigniew Okruszek: Tak wygląda, że Ty kończyłeś, a ja zaczynałem. Właśnie w 1954 r. wystartowałem w 126 i też pamiętam Panią Patyk z tamtych lat. Drobniutka, szczuplutka, jak ten patyczek, ale charakter miała. Bezpośrednio nas nie uczyła, ale przychodziła czasami na zastępstwa. Niestety juz nie żyje od 2005 r. (jak wynika z informacji na forum szkoły 148, gdzie potem uczyła).
Zbigniew Adamas: Wszystkich Zbyszków uczyli wspaniali nauczyciele! Języka polskiego uczyła mnie pani Witanowska, mieszkała w lesie przy Zegarze. Potem, chyba jej wnuk w latach 80-tych stworzył lub przejął tam knajpkę (może jadłodajnię). Nie pamiętam już nazwy. Wnuk to też budowlaniec i miałem z nim kontakty zawodowe. A tak, ktoś mi podpowiedział, że to była "Samanta". Nigdy tam nie byłem. Pani Witanowska była bardzo wymagająca (bardzo, bardzo!). Na koniec j. polskiego uczyła mnie pani Lauba i to już był luzik. Wychowawczynią była pani Krysia Kowalczyk (cudowna postać). Uczyła nas j. rosyjskiego ale zawsze była to godzina wychowawcza. Dopiero w XX-ce nadrobiłem braki. Matematyki uczyła też wspaniała pani Janina Patyk. Po latach w człowieku zostaje wielki szacunek do jego "belfrów". Będąc uczniem, mniej się ich doceniało. Chyba tuż przed połączeniem SP 126 i 148 pani (już od dobrych kilku lat kierowniczka) Wołowska odeszła na emeryturę. Byłem kilka lat później w delegacji szkolnej, z kwiatami, na wręczeniu jej odznaczenia państwowego w sali kina "Energetyk". Zajęć praktyczno-technicznych, między innymi uczyła mnie pani Strąkowska. Pani Szybińskiej nie pamiętam. Uczyli mnie również: pani Stolarek, pani Chlebowska (w-ce kierowniczka), Bednarek, pan Kowalewski (późniejszy pracownik Domu Kultury - CZP Nr 2 przy ul. Sopockiej), Kariozen, Surosz i oczywiście inni. Ekstra czasy. Pani Krawczyńska uczyła w latach 70-tych w XXLO, zdawałem u niej egzamin ustny do liceum. Ciekawe czy to ta sama osoba. Uczyła j. polskiego.
Pani G. Wierzbowska, to niezapomniana postać. Aresztowana w 1942 roku, wywieziona najpierw do Oświęcimia, potem do Ravensbruck. Została tam poddana nieludzkim doświadczeniom pseudomedycznym. Mimo tego, po wojnie nadal uczyła i zawsze chętnie mówiła na lekcjach historii o swoich losach. Nigdy nie zapomnę wrażenia jakie na mnie wywarł jej numer obozowy na przedramieniu.
Piotr Czech wspomina, z niesamowitą egzaltacją, panią Janinę Patyk nauczycielkę matematyki, najpierw w SP 126 a później w SP 148. Była jego wychowawczynią, mojej siostry, a mnie uczyła cztery lata. Na początku lat 80-tych otrzymała mieszkanie na Oś. "Kurczaki" (Chojny). Ponieważ "budowałem" jej blok rozpoznałem ją podczas wprowadzania się do nowego mieszkania. Pomogłem jej przebudować standardową instalację elektryczną na nieco przyjaźniejszą dla niej i jej mamy.
Zbigniew Okruszek: Widzę, że miałem wspólnych Nauczycieli z oboma moimi imiennikami: Pani Wierzbowska (Gienia) uczyła mnie historii i geografii w 126 i w 148 - była naszą Wychowawczynią, pani Świtalska - biologii w 126, a pan Głowacki (Głowaty) niemieckiego w obu szkołach... No, to jeszcze jedna wspólna nauczycielka: pani Zofia Witanowska też uczyła mnie polaka. Tuż po wojnie była nauczycielem w XX LO, skąd w niewyjaśnionych (dla mnie) okolicznościach ja usunięto. Z nauczycielek mieszkających w rudzkim lesie była jeszcze Pani Krystyna Szybińska od rysunków i prac ręcznych. Matematyka - Pani vicekierowniczka Wołowska.
Tutaj również chcę przypomnieć nazwisko naszej pierwszej wychowawczyni - pani Zdzisławy Wielińskiej, później po mężu Kubiatowskiej. Od niej wychowawstwo przejęła Pani Genowefa Wierzbowska. Właśnie Genowefa, czy Eugenia? Ja mam zakodowane w pamięci, że Genowefa. Mieszkała według moich informacji w Pabianicach. Szukając w różnych źródłach w Pabianicach natknąłem się na nauczycielkę Eugenię Wierzbowską, która została za tajne nauczanie zesłana do obozu - i to mi pasuje, z wyjątkiem imienia, do naszej Gieni (a to może być zdrobnienie od obu tych imion), jak ja nazywaliśmy...
Nina Białecka: Pani Wierzbowska mnie uczyła historii. Pamiętam moment, jak odsłoniła rękaw sukienki i pokazała swój numer. To był pierwszy numer, następny widziałam u koleżanki z pracy (którą już dawno pożegnałam). Mimo tego, że prawdziwej historii uczyłam się w domu, to dla młodej dziewczyny ten widok był szokiem.
Jerzy Andrzej Ciemnoczułowski: Pani Krawczyńska też nas uczyła j. polskiego w latach 57-61. Chyba w 61 roku, w rok młodszej klasie zorganizowała inscenizację Pana Tadeusza. Jej mąż uczył również, nawet zorganizował chór szkolny.
Ewa Kmiecik: W SP 93 uczyła mnie pani Teresa Pokorska, wspaniały wychowawca i rusycysta. Takie podstawy języka jakie od niej wyniosłam procentowały jeszcze na studiach. Myślę, że nadal mieszka na ulicy Heleny. Drugą najwspanialszą dla mnie osobą jest pani Marta Bałwas - polonistka (z ulicy Przewodniej). Utrzymuję z nią kontakt i jestem z tego dumna. Serdeczności przekazałam przez Jej syna. Dla mnie wspomnienia o nauczycielach to bliski sercu wątek, bo sama mam kontakt z moimi dawnymi wychowankami i wymieniamy maile po latach. Cieszę się, że o mnie pamiętają.
To ja teraz wymienię swoich matematyków, jak na matematyka przystało, we właściwej kolejności :). Najpierw SZ 93: I- III Teresa Pokorska, IV - Ewa Szczupak, V - Antonina Żołyńska, VI - Krystyna Wróblewska, VII - VIII Ewa Szczupak. Pani Ewa w VIII klasie powiedziała mi, że dostaję piątkę na koniec, ale tylko dlatego, żeby nie zepsuć mi świadectwa, bo ona nie jest przekonana co do mojej oceny. Tak zachwiała moją wiarę w siebie, że zamiast do klasy matematycznej poszłam do ogólnej. Spotkałam ją po latach jak studiowałam matematykę, a ona w tym samym czasie kończyła zaocznie studia na tej samej uczelni. Los bywa przewrotny. A teraz XX LO: I- II Grażyna Karwańska i zastępstwo Krzysztof Gawroński, III Krystyna Kosińska, IV Jan Lesiak. To ostatnie nazwisko jest mi szczególnie bliskie, bo dr Lesiak uczył nas i miał zajęcia na UŁ, był dydaktykiem matematyki. To on cały czas mówił, że powinnam studiować matematykę, a ja wybierałam się na studia humanistyczne. Nie wiem co we mnie zobaczył, ale moje losy tak się potoczyły, że rzeczywiście spotkałam Go dużo później, studiując matematykę. Uczyłam tego przedmiotu 20 lat i moim podstawowym celem było to, by uczniowie ją polubili. Mam też nadzieję, że nikogo do niej nie zraziłam.
Ireneusz Szmyt: Były w Rudzie i są też inne szkoły niż wyżej wymienione. Chciałbym więc wspomnieć o równie wspaniałych nauczycielach ze SP 125. Zacząć muszę od najbardziej znanej i charyzmatycznej postaci jaką był pierwszy i długoletni kierownik szkoły Pan Wacław Małecki. Mieszkał i pracował w szkole. Szkoła to była jego pasja i życie. Był pan Koliński od zajęć technicznych, który zbudował namiastkę kosmodromu i wystrzeliwał rakiety w kosmos, wzbudzając ogromne zainteresowanie braci szkolnej. Był wyjątkowy pan Markowski od geografii i wf., którego korzystnie wytransferowaliśmy do SP 148. Były wspaniałe nauczycielki. Pani Janas od fizyki, pani Maria Zasada od polskiego, pani Paszkiewicz-Kaczmarek od matmy. Byli i inni równie wspaniali!!! Chciałbym przy okazji wszystkich serdecznie pozdrowić.
Mika Kobylińska: Z mojej podstawówki, SP 143, bardzo miło wspominam panią Helenę Czerniak - matematyczkę, polonistki panie Annę Zatorską i Bożenę Sarzałę oraz jej męża Jana od WF. Moją pierwszą wychowawczynię panią Wiśniewską i późniejszą panią Marię Baszczyńską. A z XX LO to na pewno pan Daszyński, choć to kontrowersyjna postać. Oprócz tego pani Daniela Meisner, Wiesława Pająk, A. Dobrzański, A. Klotz, no i mama Natalii pani Salamon oraz pani Kozłowska.
Jadwiga Kluczyńska: Pani Wanda Kolus mieszkała na Mierzejowej, uczyła w SP 143, a po wybudowaniu SP 93 przeniosła się tam z całą klasą. Była wychowawczynią mojego Ś.P. brata. W IX LO j. polskiego uczyła mieszkająca na ul Wędkarskiej pani Halina Stępień-Rufenach. W 143 za moich czasów uczyła pani Berkus, mieszkała na Starogardzkiej, pani Rodziewicz z Ksawerowa, pani Lindner. Moich synów uczyła panie: Czerniak, Margielska, Kubera (pochowana na Sopockiej).
Piotr Zygmunt Kołakowski: Kiedyś wspominałem o pani psor Wandzie Wypych z XX LO. Do dzisiaj mam kaca moralnego, że nie przykładałem się do poznawania tajników języka Goethego i Manna. A można było ZA DARMO dobrze nauczyć się języka. Do dzisiaj pamiętam teksty piosenek, które poznawaliśmy np. "Du bist da", "Theo, wir fahren nach Lodtsch","Hej, hej, eine Drahe" i tzw. leksyki, że film "Potop" opowiadał "um Abenteuer von Kmicic" i że Małgorzata Braunek "spielt nicht zu gut" itd.itp. Lekcje były świetnie przygotowane, nie było ani jednej straconej minuty. No i wreszcie Pani Psor - wspaniała, sprawiedliwa, mówiąca znakomitym akcentem, co dopiero doceniłem, jak miałem kontakty zawodowe z Niemcami...
Małgorzata Pawłowska: Moje wspomnienia o pedagogach, tak jak u was też są wspaniałe. Moja pierwsza wychowawczyni to pani Kłys. Pani od matematyki - Świtalska - jej sławna kropka na tablicy (wszyscy jej uczniowie wiedzą co to jest, bo za niewiedzę była ocena niedostateczna). Pani Krawczyńska - j.polski, Kowalczyk - druga wychowawczyni. Gdzie są uczniowie ze SP 130, tam uczyła sławna nasza szybowniczka Irena Raże, która razem ze swoją ś.pamięci siostrą Pelagią Majewską zdobywały szczyty chmur na szybowcach. Pani Raże mieszka obecnie w Gdańsku. Mam z nią kontakt.
Wiesław Jerzak: Przyłączę się do wspomnień o naszych wychowawcach od początku PRL-u. Otóż w końcu stycznia 1945 r. w mieście Ruda Pab. rozpoczęła działalność Publiczna Szkoła Powszechna stopnia III nr 1, pod kierownictwem p. L. Garlickiej przy ul. Rudzkiej 58. Rozpocząłem tam naukę w klasie V dzięki tajnemu nauczaniu w czasie okupacji (prowadzonemu przez p. Garlicką). Ten krótki rok szkolny został zakończony 14 VII 1945 r., a wychowawczynią tej klasy była pani Helena Czechowska (mieszkanka ul. Astronomicznej w Rudzie), obecnie spoczywa na cmentarzu w Rudzie. Gdzieś w lutym lub marcu budynek szkolny zabrano nam na szpital żołnierzy sowieckich, a nas przeniesiono do budynku mieszkalnego (już rozebranego), przy fabryce tektury Gayera, róg Pabianickiej i Świętojańskiej. Nowy rok szkolny 1945/46 rozpoczęliśmy już przy Rudzkiej.
Coś z tym kierunkiem na Tuszyn było już wtedy. Jedną z nauczycielek jęz. polskiego była pani Salska ze Rzgowa. W trakcie roku szkolnego 1945/46, w klasie VIa, a następnie w kl. VIIa wychowawcą był pan Staszica nauczyciel matematyki i muzyki (prowadził chór szkolny). W roku 1946 Rudę włączono do Łodzi i szkoła nasza otrzymała nr 125, później przeniesiona na ul. Dzwonową gdzie jest do dziś. W późniejszych latach szkołę przy Rudzkiej przekształcono w VIII TPD z jedenastoletnim programem nauczania, którą od początku kierował p. Adamski - dziadek p. Marka Belki. Do mojej klasy chodzili m. in. (Wojtek) Stefan Kołakowski - zmarły ojciec Piotra, Lucjan i nieżyjący Włodek Simińscy bracia Zbigniewa, Lila i Wanda Korzeniewskie, córki znanego adwokata w Rudzie, Maria Kozanecka-Grzegorzewska i inni, jak choćby Maria Kębłowska, późniejsza aktorka chyba teatru muzycznego na Śląsku. Znani nauczyciele to panie: Lewandowska, Czajkowska, Klotowska, a panowie to m. in. p. Twardowski ojciec Włodka znanego nam dziłacza. Jako ciekawostkę podam, że jako absolwenci klasy VIIa z roku 1947 spotykamy się systematycznie kilka razy w roku, w grupie liczącej 7-8 osób plus małżonkowie. Z pośród tych co już ten padół opuścili to: Zbyszko Podciechowski, Leszek Polichnowski, Jędrzej Andysz, Jurek Ławniczak i jak wcześniej wspomniani Wojtek i Włodek oraz wielu innych.
Elżbieta Świderska Na prośbę znajomego podaję informacje o jednym z nauczycieli z XX LO. Profesor Bronisław Chudzik-nauczyciel w XX LO w latach 1947-1971, wybitny pedagog, o wszechstronnej wiedzy, wielkim sercu, doskonały wychowawca - zwłaszcza trudnej młodzieży, dramatycznie doświadczonej przez wojnę i czasy powojenne. Dla swoich wychowanków stanowił doskonały wzór człowieka, Polaka - patrioty, nie szczędzącego nam sił i czasu. Wojna zastała Go na terenach objętych okupacją radziecką. W latach 1942-45 odbył całą kampanię z armią gen. Andersa. Za dzielność odznaczony medalami "Zwycięstwa i Wolności","Africa Star","France-Germany Star","War Medal", "1939-45 Medal". Za pracę jako wychowawca w latach powojennych także: KKOOP, Srebrny Wawrzyn Polskiej Akademii Literatury, Brązowy Krzyż Zasługi z Mieczami. Jego wszechstronna wiedza,bogate doświadczenia życiowe i umiejętność przekazywania ich młodzieży, pozwalały Mu w XX LO wykonywać wiele różnych funkcji nie tylko nauczycielskich: prowadził chór klasowy i szkolny, zastępował dyrektora szkoły. Przez wiele lat prowadził bibliotekę, organizował szkolne uroczystości kulturalne. Klasę, której był wychowawcą w latach 1954-57/58 uczył jęz. niemieckiego, ale także na zastępstwach nieobecnych nauczycieli - jęz.polskiego, angielskiego, logiki, geografii, bez uszczerbku dla realizowanych programów. Jako człowiek , wychowawca wpajał nam zasady kultury osobistej, prawdomówności i tolerancji. Wychowanek Profesora, absolwent XX LO.